Jakże odwdzięczę się morzu, ze jego fale ciche
wychodzą, aby szukać moich codziennych zbłąkań?
jakże odwdzięczę się słońcu, że zachód mnie nie odpycha,
że wieczór i poranek niedługa dzieli rozłąka?
Cóż Ci oddam ze tę bliskość,
którą w takim rozniecasz bezmiarze
jak ogniska,
jak serca w równowadze –
Cóż Ci oddam za poufałość,
którą w dziecięcym spojrzeniu
nawiązujesz, a kończysz chwałą
nieosmuconą w odcieniu –
Cóż ci oddam za tę bezbronność,
która nie skąpi mi dnia –
przecież C, Panie, nie wolno ufać takiemu jak ja.
Jakże odwdzięczę się morzu, że jego fale ciche
wychodzą, aby szukać moich codziennych zbłąkań?
Jakże odwdzięczę się słońcu, że zachód mnie nie odpycha,
że wieczór i poranek niedługa dzieli rozłąka.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.